sobota, 25 lipca 2015

[001] Najpiękniejsze są miłości niewiadome... (gameofpanem)

       W przyszłym miesiącu mijają dwa lata od czasu, kiedy to zdecydowałam się na zrezygnowanie z oceniania. Upłynęły... niesamowicie szybko. Aż trudno mi uwierzyć, że to naprawdę dwa lata a nie parę miesięcy. Kiedy byłam młodsza taki okres czasu wydawał mi się wręcz wiecznością, teraz mam wrażenie, że zdążyłam mrugnąć zaledwie parę razy i już, po krzyku. Było, minęło. 
Zabierałam się za to i zabierałam, nie będąc pewna, od czego tak naprawdę powinnam zacząć, ale tak oto jestem, owinięta kocem z kubkiem herbaty i egzemplarzem W pierścieniu ognia, gotowa pisać ocenę. 
Gdybym miała wolne ręce, trzymałabym za siebie kciuki.

01. Pierwsze wrażenie

Punkt, który lubię najmniej. No ale jak trzeba to trzeba. 

W swoim zgłoszeniu napisałaś, że tytuł Twojego opowiadania to Najpiękniejsze są miłości nieznane, na belce masz teraz Najpiękniejsze są miłości niewiadome. Nie ma czegoś takiego jak miłości niewiadome, chyba że coś mnie ominęło. Miłość może być, tak zwaną, wielką niewiadomą, ale Twoje zastosowanie tego przymiotnika... Ni przypiął, ni przyłatał, ni przylutował. Błąd. Pierwsza wersja jest znacznie bardziej poprawna i dopasowana. 

Adres to gameofpanem. Nie wiem, co jest z tymi obcojęzycznymi adresami, no ale niech będzie. Przetłumaczyłam to sobie na Rozgrywki Panem, mniej lub bardziej trafiając w sens. Korzystając z tego, że na angielskim, nie przechwalając się zbytnio, znam się dobrze, a nawet bardzo, podsunę tylko, że The Game of Panem jest wersją prawidłową, bez zagłębiania się w zasady gramatyki angielskiej.

Szablon ładny, w stonowanych kolorach, mimo że w nagłówku masz kolaż nie wydaje się on naciapany czy zbyt przesadzony. Czcionka jest w porządku, czyta się wygodnie, blog jest przejrzysty. 

Zastanawiam się, czy powinnam dodawać coś jeszcze. Ogólnie rzecz biorąc Twój blog wywołał u  mnie pozytywne pierwsze wrażenie. Gdybym natknęła się na niego przypadkiem w internetach, myślę, że skusiłabym się na przeczytanie chociaż jednego rozdziału.

7/10

02. Treść
  Po pierwsze, rozdziały piszesz bardzo krótkie. Przeczytanie wszystkiego, co opublikowałaś, zajęło mi niecałe czterdzieści minut, wliczając w to przerwy na refleksje. Muszę też dodać, że czytałam w warunkach bardzo niesprzyjających, bo z telefonu, w trzęsącym się pociągu podczas jazdy do pracy. Częstotliwość dodawania nowych postów też jest odrobinę... Przytłaczająca. Czytelnik nie zdąży nawet rozbudzić w sobie tego podniecenia, które daje czekanie na kolejne fragmenty historii a Ty już podsuwasz mu je pod nos. 

Gnasz, zupełnie jakby ktoś Cię gonił, przez co nie rozwijasz akcji, lecisz na łeb na szyję. Mam wrażenie, że desperacko chcesz dotrzeć do jakiegoś fragmentu w swoim opowiadaniu albo już je zakończyć. Pomijasz dużo istotnych szczegółów, takich jak wprowadzenie czy nawet najprostsze opisy, urozmaicające trochę tekst. Za bardzo polegasz na tym, co napisała już Collins, nie bierzesz pod uwagę faktu, że na Twojego bloga może wejść ktoś, kto po raz pierwszy styka się z realiami Głodowych Igrzysk i światem Rosalie dopiero w Twoim opowiadaniu, więc to Ty musisz zadbać o to, żeby był dostatecznie wprowadzony do tematu. Przedstawić mu, o co w tym wszystkim chodzi. 

W ogóle nie opisujesz rzeczywistości, w której przyszło żyć Twojej bohaterce. Kapitolu, Dystryktu Pierwszego, mieszkańców Panem i tego, jak Rose odnosi się do nich wszystkich. Nie mam wrażenia, jakbym czytała o państwie w przyszłości, które funkcjonuje pod ścisłą dyktaturą sadystycznego prezydenta, co roku doprowadzającego do ogólnie pojętej tragedii dzieciobójstwa i sadyzmu oraz żałoby z tym związanej. U Ciebie to jest za lekkie, zbyt... Powierzchowne. Piszesz, że bohaterka nienawidzi Kapitolu, jego ulic, Snowa, ale nie potrafisz tego oddać w opowiadaniu. Nienawiść to bardzo głęboka i bardzo obezwładniająca emocja, która powinna przebijać przez światopogląd Rosalie i wpływać na to, jak ona patrzy na całą sytuację. Gdyby nie fakt, że przeczytałam książki po dwa razy każdą i widziałam wszystkie filmy nie byłabym w stanie się odnaleźć i prawdopodobnie,  sfrustrowana, zastanawiałabym się o co chodzi i jak to wszystko wygląda. 

Akcję osadzasz w czasie, kiedy rozegrać się miało trzecie Ćwierćwiecze Poskromienia, wpasowując swoją Rosalie Neve na miejsce Cashmere, książkowej triumfatorki Dystryktu Pierwszego, która w Twojej opowieści nie zostaje wylosowana razem z bratem, Glossem. Rosalie jest triumfatorką 69 Głodowych Igrzysk i byłą miłością Finnicka Odaira. Najbardziej skupiasz się na tym właśnie wątku. Moim zdaniem to całkiem interesujący pomysł, tyle że przekładasz go ponad wszystkie inne, przez co cierpi kreacja świata przedstawionego. Dopasowujesz realia do historii, nie historię do realiów. Zmieniasz charaktery bohaterów już wykreowanych - rozmowna, pomocna i uczuciowa Katniss - wprowadzasz za dużo naszego świata, jak na przykład ta dość nierealistyczna reklama bielizny na banerach w Kapitolu, czy fakt, że wszyscy na ubrania mówią ciuchy. 

Nie za wiele można się dowiedzieć z Twoich opisów głównej bohaterki. Pozostałe postaci mam zarysowane jeszcze z lektury Igrzysk. 
"(...)widzę piękną, długowłosą blondynkę, która została okrzyknięta najpiękniejszą obywatelką Panem" - to jedyny opis wyglądu Rosalie, jaki udało mi się znaleźć. Rozumiem, wybrałaś sobie Amandę Seyfried na wizerunek swojej postaci, no ale, kurcze blade, to nie zwalnia z tego, żeby heroinę jakoś czytelnikowi przedstawić! Nie twierdzę, że masz zaraz uderzać w trzystronicowe opisywanie piegów na nosie czy też blizny na prawym kolanie, ale dorzucić jakiś szczegół od czasu do czasu, żeby powoli bohaterkę w oczach czytającego budować - jak najbardziej wskazane. Przykład: Odrzuciła jasne włosy za ramię. Były już tak długie, że ich końcówki muskały łokcie dziewczyny, łaskocząc ją delikatnie.

W Twoim stylu widzę potencjał, kilka kawałków masz naprawdę bardzo dobrze napisanych, tyle że nie jest ich wystarczająco dużo. Nie dlatego, że nie umiesz. Dlatego, że tak gnasz do przodu. U Ciebie w dziesięciu zdaniach jest czasem więcej wydarzeń i akcji niż w czyimś rozdziale, szczególnie że zdania piszesz okrutnie długie. Zwolnij. Zwolnij, błagam. Z akcją, częstością dodawania rozdziałów, w ogóle ze wszystkim. To tylko wyjdzie Ci na lepsze. Tobie i Twojemu stylowi, bo widać, że jest naturalny, przychodzi Ci z łatwością. Nie musisz przecież od razu wrzucić wszystkiego, co tylko sobie na klawiaturze wystukasz. Przeczytaj to jeszcze raz, posprawdzaj błędy, daj sobie kilka dni wolnego i powtórz cały proces od początku. Nie trudno jest zgadnąć, że w głowie masz pewnie miliony pomysłów i składa się to w logiczną całość, ale co z tego, skoro nie pozwalasz większości wyjść na światło dzienne, bo niby jak by to było możliwe podczas takiego maratonu?

Całkiem konsekwentnie opisujesz charakter i zachowanie Rosalie, tyle że, jak już wspominałam wcześniej, aby jej wizja się zgadzała, naginasz nie swoją historię. 
Osobiście jestem przeciwna i nigdy nie podejmuję się pisania fan ficku w tym samym momencie, w którym akcja dzieje się w książkach, czy też prowadzenia w takich warunkach postaci kanonicznych. Dlaczego? Bo po co zmieniać coś, co już ktoś napisał, zamykając sobie tym samym pole do manewru? Czy nie lepiej wybrać okres czasu, w którym ma się dowolność działań, bohaterowie nie są już wykreowani i ma się szansę zrobić coś nowego, zabłysnąć?

Jesteś zbyt skupiona na Rosie i jej życiu uczuciowym, dlatego nie idzie Ci za dobrze pisanie o tym wszystkim, co dzieje się obok. O gotującej się rebelii, Katniss Everdeen, przeszłości, przyszłości, teraźniejszości. Tylko zielonooki Finnick, tragedioza, bo nie kocha i Bradley, któremu zależy po jednym spotkaniu. No hej, Ty i ja dobrze wiemy, że stać Cię na znacznie więcej. 

Podsumowując? Więcej opisów, mniej akcji. Więcej charakteru, tła, mniej jednakowości, płytkich uczuć i odczuć, mdłej miłości. Zbyt pikantną sobie tę Neve wymyśliłaś, żeby teraz tylko do romansów ją sprowadzać. Przecież to chodząca maszyna do zabijania jest.

25/60

03. Błędy

Postanowiłam, że już nigdy nie będę siedzieć i wypisywać każdego jednego błędu z opowiadania bo nie ma to najmniejszego sensu. Czemu niby mam Autorowi podsuwać rozwiązanie pod nos na złotej tacy? Nasuwa mi się kultowe, mniej lub bardziej, a może frytki do tego?

Ortografów u Ciebie nie doświadczyłam, jednak gramatyka i interpunkcja... Trochę leżą. Szczególnie jeśli chodzi o przecinki i ich nadużywanie. Notorycznie zdarza Ci się postawić na końcu zdania przecinek zamiast kropki. No i ogólnie zdania masz bardzo bardzo bardzo długie. Bardzo. 

Dość poważny problem stanowi też u Ciebie zapisywanie dialogów. Znalazłam nawet fragmencik, na którym, mam nadzieję, uda mi się to krótko wytłumaczyć. Pokazuje też Twój problem z kropkami. 
"- Dlaczego tak nagle wyszedłeś ? - pytam lekko oburzonym tonem,
- Uznałem, że wyczerpaliśmy temat - wzrusza ramionami nawet na mnie nie patrząc,"
Pierwszy zapis jest poprawny, ponieważ część zdania po myślniku odnosi się do sposobu, w jaki bohaterka się wypowiada. W drugim przypadku słowo wzrusza powinno zostać napisane z wielkiej litery, a jeszcze lepiej, zacząć się od następnej linijki, ponieważ z tym co i jak mówi dana postać nie ma najmniejszego powiązania. No i widać jeszcze, jak to z tymi kropkami jest! A raczej przecinkami... 

Takie małe pytanko... DLACZEGO MASZ WYŚRODKOWANY TEKST?! No ludzie. Przecież to nie jest wiersz żaden. Proszę mi natychmiast wyrównać do lewej i wyjustować. 

Zdarzyło Ci się raz czy dwa napisać coś o Igrzyskach Śmierci, zamiast nazwać je Głodowymi Igrzyskami no i wyłapałam też parę tą zamiast tę. Ach, no i notorycznie zjadasz literki i stosujesz bardzo dużo powtórzeń. 

W opowiadaniu nie zapisujemy zaimków osobowych z wielkiej litery, chyba że przytaczamy jakiś fragment listu, który bohater wysłał lub otrzymał. 

13/20

04. Dodatki

Jest trochę o tematyce opowiadania i o bohaterach. Nic zapierającego dech w piersiach. Archiwum zwyczajne, chociaż łatwo się po nim poruszać. Można znaleźć wszystko, czego tylko potrzeba. 

1/5

05. Tajemnica skrzyni

Masz potencjał, to na pewno. Musisz się tylko nauczyć go wykorzystywać i więcej czasu poświęcić na kształcenie warsztatu a nie zdobywanie popularności w internetach, bo to o niczym tak naprawdę nie świadczy. 
Dawno nie było mnie w świecie ficków, więc nie wiem, jak popularna jest tematyka, za którą się zabrałaś, ale pomysł całkiem mi się podoba, chociaż... Dlaczego Finnick? On powinien być pięknym i przykładnym mężem i kochać całe życie tylko Annie. Tak mówi moje lekkie skrzywienie. 
Zapomniałabym. Kwestia gifów na koniec rozdziałów - radzę z nich zrezygnować. Piszesz opowiadanie a nie blog rozrywkowy. Słowa powinny być jedyną formą przekazu, przynajmniej ja tak uważam. 

1/5 

      Twój wynik to 47/100. Nie jest specjalnie wysoki, ale przecież każdy kiedyś zaczyna. Ważne, żeby potem było tylko lepiej i właśnie tego Ci życzę. No i oczywiście mam nadzieję, że choć trochę pomogłam.